Przejdź do treści Przejdź do menu

W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację jej funkcji.

Wykorzystywane w celu zapewnienia prawidłowego działania serwisu internetowego. Dzięki tym plikom nasz serwis internetowy jest wyświetlany prawidłowo oraz możesz z niego korzystać w bezpieczny sposób. Te pliki cookies są zawsze aktywne, chyba że zmodyfikujesz ustawienia swojej przeglądarki internetowej, co jednak może skutkować nieprawidłowym wyświetlaniem serwisu internetowego.

Garść porad jak zachęcić dziecko do nauki czytania.

08-02-2022 12:12

Jak zachęcić dziecko do nauki czytania?

Zdarza mi się słyszeć pytania: Dlaczego moje dziecko nie lubi czytać książek dla dzieci?

Chciałabym się skupić na odczarowaniu „czytającego dla przyjemności dziecka” na rzecz dziecka
uczącego się czytać. To są jednak dwie różne sprawy, dlatego zebrałam 15 punktów, które ułatwią
to wyzwanie. Do nauki czytania proponuję podejść zadaniowo, bo to czynność, którą musimy opanować,
niezależnie od tego, czy lubimy książki, czy nie. Czytanie dla przyjemności jest krokiem drugim, choć niewątpliwie uczenie się powinno być powiązane z przyjemnością. Tak też spróbuję do tego podejść w poniższych podpowiedziach.

1. Rytuał czytania i pokazywania.
Po prostu wprowadź rytuał czytania. Nawet jeśli twoje dziecko jest już starsze, a ty dopiero teraz
zauważyłaś, że jest problem z czytaniem. Nic się nie martw i zacznijcie regularnie czytać. Każdego dnia
kilka minut. Jeśli się da, to oczywiście dłużej. Ty czytasz, dziecko słucha. U młodszych dzieci, tych które zaczynają się uczyć czytać, bardzo często przychodzi taki moment, że proszą: Pokaż mi palcem, gdzie czytasz albo Pokaż mi to słowo w książce. To bardzo dobry odruch, dzięki któremu zapamiętują wygląd wyrazów i kojarzą z brzmieniem. Jeśli czytasz starszemu dziecku, to umówcie się, że ono czyta wyrazy napisane drukowanymi literami albo te, gdzie ktoś coś mówi (jeden z bohaterów). Tym sposobem zaangażujesz dziecko w czytaną treść.

2. Rodzicu, sam też czytaj!
Niech pociecha widzi cię z książką lub choćby gazetą. Nie zaświecisz przykładem czytając wyłącznie
z nosem w ekranie. Nie mam nic przeciwko korzystaniu z ebooków, ale to może naprowadzić dziecko
na ślepy tor, czyli ekran. Jeśli mama czyta tylko wirtualne wiadomości, to po co mam sięgać po książkę?
Wszystko mam w komputerze.

3. To tylko etap.
Czytanie książek daje naprawdę wiele radości. Dziecko powinno to widzieć.
Wystarczy przebrnąć przez etap nauki czytania i trochę się wprawić w tej czynności. Kiedy przestawisz
dziecku naukę czytania jako coś naturalnego i do przebrnięcia, to być może (widząc koniec tunelu)
poczuje się zmotywowane. Możesz użyć argumentów o tym, jak to w życiu przychodzi czas na naukę różnych czynności. Kiedyś dziecko nie umiało się załatwiać do toalety, samo ubrać, nie wyobrażało siebie życia bez smoczka itd. A dzisiaj umie, bo ćwiczyło i się nauczyło. Etap, jak każdy inny. Jeśli sprawia ci trudności, tym bardziej
zawalczmy, żeby mieć to już za sobą.

4. Pozytywne wibracje.
Wyjaśnij dziecku, co czujesz kiedy masz nową książkę do przeczytania. Zakładam, że wtedy się cieszysz.
Jeśli jesteś w trakcie czytania, opowiadaj o treści, rozmawiaj z domownikami, polecaj znajomym, kupuj
w prezencie. Książka jest, w jakiś sposób, towarem luksusowym, jednak nie możesz w dziecku wyrobić wrażenia,
że można się bez niej obejść. Jeśli taka jest wasza domowa filozofia, to takie też będzie myślenie
dziecka.

5. Biblioteka.
Z jednej strony to magiczne miejsce. Z drugiej – trochę takie z przeszłości. Osobiście nie przepadałam
za biblioteką do pewnego momentu. Teraz ją uwielbiam. Denerwowało mnie, że to wszystko tak długo trwa, że trzeba coś wyszukiwać w szufladach z karteczkami, że pani wbija pieczątki z datą i trzeba pamiętać o oddaniu na czas. Z tych (wiem, niezbyt mądrych) powodów, unikałam biblioteki. Jednak jej największą zaleta jest to, że można korzystać w ogromnych zasobów za darmo. Doceniam to teraz, kiedy mieszkam za granicą i mam mnóstwo innych wydatków. Niekoniecznie uśmiecha mi się kupować często książkę. Budżet czasem się nie dopina. Dlatego przeprosiłam się z biblioteką i chodzę do niej regularnie. Zresztą, dzisiejsze biblioteki nie są tymi, które pamiętam z dzieciństwa. Większość jest zautomatyzowana, przyjazna dla odwiedzających. Można tam się nawet pobawić z dzieckiem lub przesiedzieć kilka deszczowych godzin, wcale się nie nudząc.

6. Wybór.
Kolejny plus dla bibliotek – możemy tam wybierać do woli. A to bardzo ważny element dotyczący
zachęcania dziecka do czytania. Lektury szkolne są narzucone z góry. Nie wszystkie lubiłam jako
dziecko, nie każdy musi je lubić. Jeśli faktycznie twoje dziecko nie znosi tych nakazanych tytułów,
to czytajcie wspólnie lub niech częściowo słucha audiobooków. Co wcale nie znaczy, że odsłuchanie lektury rozwiązuje problem niechęci do czytania. Wcale nie. Jednak na pewno dziecko chętniej sięgnie po książkę, która faktycznie jest dla niego interesująca. Zapytaj więc i ustalcie, co chce czytać. Jedni będą chcieli atlas zwierząt, inni coś o podróżach, jeszcze inni proste wierszyki Brzechwy. Każdy ma swoje upodobania. Mając małego buntownika-czytelnika nie rzucaj dodatkowych kłód pod nogi. Z tym, że to też nie może się odbywać na zasadzie wybrzydzania i koniec. Na wybrzydzaniu nauka czytania się nie kończy.

7. Duże litery mało czytania.
Możesz pomóc dziecku w wyborze książki dla początkujących, proponując – i wyjaśniając dlaczego
akurat ten tytuł proponujesz – serie przeznaczone dla najmłodszych czytelników.
Kiedyś takich nie było, ale dziś wiele wydawnictw ma je do zaoferowania. W tych seriach tytuły
podzielone są na stopnie: początkujący, średni, zaawansowany i niektóre nawet mają naklejki
motywujące do czytania. Do ćwiczenia w czytaniu. Te dedykowane książki zawierają obrazki, mniej treści, dużą czcionkę i najczęściej historie są opisane tak, by dziecku łatwo się czytało tzn. zdania są proste, wyrazy niezbyt długie, dużo wyrazów dźwiękonaśladowczych.

8. Książki z dzieciństwa.
Jeśli twój młody czytelnik ma rodzeństwo (albo zbiór swoich książek z dzieciństwa), które czyta książki,
to niech się zakradnie do biblioteczki brata lub siostry. W książkach dla najmłodszych jest wiele
przestrzeni do nauki czytania. One też są krótkie, z obrazkami, najczęściej zabawne.
Możesz więc poprosić starszego brata żeby powygłupiał się czytając młodszemu rodzeństwu. Nawet
jeśli starszak już trochę zna tę dziecinną książkę na pamięć albo zapamiętał jej krótką treść po dwóch
razach, to i tak niech czyta. Czasem żarty i atmosfera przy czytaniu młodszym są lepszą zachętą do
sięgania po książkę, niż ty stojąca z lekturą nad głową starszaka.

9. Nastawienie do nauki czytania.
Te żarty z rodzeństwem to jeden z ważnych elementów motywowania – pozytywne nastawienie
do czytania. Jeśli dziecko zobaczy ile frajdy może przynieść zabawa z książką, chętnie zacznie po nią
sięgać. Kiedy czytasz dziecku książkę, to rób to całą sobą. Wcielaj się w rolę postaci, o których czytasz. To teatr
jednego aktora i jednego widza. Tylko wasz, ale jakże potrzebny do pokazania, że świat kryjący się
w książkach potrafi być niesamowity, magiczny i cudowny.

10. Warunki do nauki czytania.
Zadbaj jednak i o to żeby czytanie nie kojarzyło się wyłącznie z wygłupami. Pokaż dziecku, że czytanie
w odpowiednim klimacie też jest miłą czynnością. Oznacza to tyle, że:
 czytasz kiedy nic ci nie brzęczy nad głową (telewizor),
 kiedy nic nie rozprasza (np. koledzy bawiący się za oknem w słoneczny dzień),
 nie odrywa od czytania (np. porozwalane po łóżku zabawki uwierające w plecy),
 kiedy wszystko widać (zadbaj o odpowiednie oświetlenie do czytania wieczorami).

11. Książki w zasięgu.
Książka jest wyjątkowym przedmiotem, ale nie na tyle, żeby jej miejsce było gdzieś na górnej półce.
Na tej górnej półce nie przyciągnie wzroku dziecka. A na dolnej, czasem wśród zabawek – owszem.
Mówiąc o zasięgu mam też na myśli możliwość bawienia się książką. Oczywiście należy się książkom
szacunek, ale jeśli już je dajesz do ręki dziecku, pozwól czytać tak, jak jemu wygodnie. Czasem oznacza
to zgięcie okładki, zniszczone kartki, rzucenie pod łóżko itd. Dziecko tak poznaje przedmioty, tak ich doświadcza i się ich uczy. Nie tylko patrząc. Kiedy więc każesz czytać, ale żeby broń Boże, za bardzo nie szeleściło, to żadna frajda.

12. 10 minut dziennie.
Tu wypowiem słowo, za którym wielu rodziców nie przepada: konsekwencja. Jeśli masz w domu
dziecko, o którym wiesz, że musi poćwiczyć czytanie, nie odpuszczaj. Ustalcie, że czytacie 10 minut
dziennie. To dobry czas, bo ani za dużo, ani za mało dla młodego czytelnika. Bez rozpraszania się, bez jęczenia
o nagrodę za przeczytanie kilku zdań. Ot, po prostu ćwiczenie. Jedni ćwiczą na siłowni, inni ćwiczą
czytając kilka minut dziennie. Dobrze jest ustalić określoną godzinę (lub przedział czasowy) np. w ramach odrabiania lekcji albo poobiedzie. Kiedy dziecko nie jest jeszcze bardzo zmęczone (np. wieczorem lub tuż po szkole). Konkretny przedział czasowy pozwala maluchowi przygotować się psychicznie do tej czynności
i po prostu uznać ją za jeden z elementów dnia. Jak już lepiej będzie szło z czytaniem, to oczywiście
można z tego rytuału zrezygnować.

13. Wspieraj naukę czytania.
Z tego punktu nie można zrezygnować. Wiem, że to początkowe dukanie, powolne czytanie, szukanie
wymówek i rozpraszanie się co drugą literkę, może być denerwujące. Jednak warto znaleźć w sobie
pokłady cierpliwości i powody motywujące dziecko do działania. Kiedy już maluch zaczyna czytać, ty zamieniaj się w cheerliderkę (uważną i korygującą), ale wspierającą. Chodzi o to, żeby dziecko czuło, że mu kibicujesz i radujesz się postępami. A nie o to, żeby dziecko czuło na tobie twój surowy wzrok i tylko czekało, aż skarcisz za przekręcony wyraz.

14. Pokaż postępy.
Załóżcie wspólnie zeszyt przeczytanych książek. Zapisujcie tam tytuł, autora i datę przeczytanej
w całości książki. Samodzielnie przez dziecko. Taki zeszyt brzmi może trochę szkolnie, ale to świetne
narzędzie pokazujące dziecku (uświadamiające) czarno na białym, jakie robi postępy.
Jeśli będziecie się trzymać tych codziennych dziesięciu minut czytania, nie ma takiej możliwości,
żeby dziecko tych postępów nie zauważyło lub nie miało czego zapisać w zeszycie.

15. Książki do odrabiania.
Jednym z ciekawszych pomysłów na zachęcanie do czytania jest podrzucenie dziecku takich książek,
które wymagają przeczytania krótkiego wstępu czy polecenia. Dla dziewczynek pełno jest tego rodzaju
pamiętników, w których trzeba opisać, co się lubi robić, co jeść, w co się ubierać itd.
To takie niby czytanie, bo tak naprawdę dziecko nastawione jest na opisywanie (rysowanie) siebie.
A czy może być coś ciekawszego niż opisywanie siebie? 😉 Trochę podstęp, ale w wielu przypadkach
działa. Sprawdzą się też komiksy. Jest w nich obraz, mało czytania, dużo hałasu i zazwyczaj mocno zwariowana
akcja. Komiksy są tajną bronią dla początkujących czytelników. Zazwyczaj wciągają jak bagna. Zaczynaj
od tych najprostszych, kierowanych do młodszych, a zobaczysz, że niedługo będziesz musiała robić
miejsce na regałach, żeby pomieścić komiksowa kolekcję pociechy.

Źródło: http://aktywneczytanie.pl/15-sposobow-na-zachecanie-dziecka-do-nauki-czytania/